RMeeting '99

Pewnego pięknego pi±tku umówiłam się z XTDem i At0mem, że czas może wybrać się na zapyziały drugi koniec Polski celem zażycia odrobiny rozrywki w postaci RRMeetingu. Pominę takie sprawy, jak wsiadanie nie do tego pociagu, co trzeba, próbę przekupienia kanara i dluga¶n± podróż (no, już pominęłam).

W pięknych Katowicach czekał już na nas MSS i pojechali¶my jego wózkiem do Rybnika. Zrobili¶my sobie wstępne copy-party i w sobotę bladym ¶witem z ogonem w postaci chętnego na sponsora następnego party bł±dzili¶my po ulicach i uliczkach Raciborza. Niby niewielkie miasto, a tyle miejsca do gubienia sie! (: Ale w końcu trafili¶my. Bardzo przyjemne miejsce, kameralnie, cieplutko, można palić. No to się napili¶my wstępnie, najedli¶my (dzięki Deadman (:) i /me poszła spać.

Potem upili¶my się znowu i znowu poszłam spać. A potem przyjechał Marek Pampuch i powiedział, że nie pije. Potem umarł Deadman. Potem usiłowali¶my z XTDem podpi±ć się pod czyj¶ komputer. A jeszcze potem zaczęły się kompoty - i uwaga: odbywały się uczciwie co pół godziny, jak obiecano. Ochrony nie było, jak obiecano. Nagrody były crazy, jak obiecano. Zerzygał się tylko jeden kolega z Czech, więc w sumie prawie nie było bydła. A w ogóle to kolega Przemo ładnie udaje Willa Smitha, rewelacyjnie podkłada głos pod telenowele i w ogóle jest showman. Ale XTD ładniej kica.

Nagrod± w kompot-compo był kompot, do którego Zorce dolali octu. Zrobili to rownież z jak±¶ wódk± i podobno paprykarzem. Podobno Zorka to jadł. Smacznego. W grapfiks kompo nagrod± były kredki i farbki. Dostał je Zorka za zdjęcie pod hasłem "Być członkiem znaczy pracować" czy jako¶ tak (; Tenże człowiek orkiestra ("tylko lekko fałszuje") otrzymał cymbałki w zamian za moduł o Tarzanie. Cymbałki rozpadły się na poligony dzięki wydatnej pomocy Defa. Muzykalna bestia (: Następnie PSB wygrało (dzięki ogromnej konkurencji) demokompo.

Potem niewiele pamiętam (:

wci±ż nietrzeĽwa KYA

[ wróć ]