Poprawiny sylwestra u Babci okiem Veroxa

Impreza u Babci by Verox McLean

Zaczęło się to pewnego paskudnego dnia... Jak co dzień przyszedł do pracy, odpalił radio i zastanawiał się, co by tu dzisiaj robić... Nagle jego mętny jeszcze wzrok padł na modem leżący na biurku. To jest to !!! Gnany impulsem odpalił Amigę i AmiTCP... Po chwili na jego monitorze ukazały się e-maile. Jego uwagę przykuł list z subjectem "Impreza u Babci". Jeden rzut oka na kalendarz i już wiedział. Będzie tam.


Była pierwsza rano, po dwóch nieprzespanych nocach dotarł na stację PKP. Wsiadł w pociąg do Warszawy z nadzieją, że w tym środku transportu masowego złapie kilka niezbędnych do dalszego funkcjonowania jego organizmu godzin snu. Pomylił się jednak... To, co zastał w pociągu, przeszło jego najgorsze oczekiwania - w całym pociągu nie znalazł śladów miejsca, w którym mógł oddać się w objęcia morfeusza. Jego mózg, napędzany jedynie kofeiną z Coca-Coli, powoli odmawiał posłuszeństwa. Ostatkiem sił witalnych wygramolił się z pociągu na stacji Warszawa Centralna i skierował swoje kroki do restauracji McDonalda w podziemiach dworca, gdzie umówiony był z agentką Anett i porucznikiem Marty. Jako znak rozpoznawczy miał posłuzyć zimny hamburger trzymany w prawej rece. Posłuzył zgodnie z instrukcjami wymienionymi wcześniej e-mailem. Informacje te nie zostały uprzednio zakodowane, jedynie po to, żeby nie wzbudzać niepotrzebnego zainteresowania obcego wywiadu.

Zakupił umówiony kod rozpoznawczy, frytki oraz kawę, która pomogła mu utrzymać mózg w jako-takiej sprawności. Minęła godzina 5:50. Godzina spotkania. Jako że agenci z sekcji koszalińsko-słupskiej nie zjawili się, postanowił w pierwszej kolejności skonsumować znak rozpoznawczy, który tak czy inaczej zamieniłby się po chwili w mrożonego hamburgera. W jego mózgu kołatały się straszne myśli... Czyżby agenci z północy zostali przechwyceni przez obcy wywiad??? Postanowił się przekonać. Nie wzbudzając podejrzeń wstał i wyszedł z McDonalds'a. Wpojone na wielu kursach zasady bezpieczeństwa przydały się i tutaj. Podszedł niezauważony do pierwszego wolnego aparatu telefonicznego i wybrał numer, którego wcześniej nauczył się na pamięć. Po kilku sygnałach usłyszał w słuchawce zaspany kobiecy glos - jak się później okazało był to głos agentki Babci, u której miała odbyć się zbiórka - który nie potrafił mu jednak wyjaśnić jak ma dostać się to sztabu dowodzenia. Dywersja - pomyślał - lecz po chwili usłyszał w słuchawce inny miły kobiecy głos, głos sierżant Izulki, która opisała całą drogę do Kwatery Głównej. Po upewnieniu się, że nikt go nie śledzi, udał się w kierunku metra. Bez większych perturbacji znalazł ulicę Hawajską oraz blok o numerze równym ilości lat każdej dojrzalej kobiety. Oparł się o drzwi wejściowe i szybkim, zdecydowanym ruchem wpadł do środka. Był na ósmym piętrze. Bez głębszego zastanowienia nacisnął na dzwonek. Po chwili otwarły się podwójne drzwi, a w nich stanęła agentka Babcia z kamerą video. Wszedł. To, co zobaczył wewnątrz, zmroziło krew w jego żyłach... Na fotelach, jak gdyby nic się nie stało, siedziała agentka Anett z porucznikiem Marty. Nie wytrzymał, przywitał ich okrzykiem "Macie w ryj!"

Nastepnie przyszła kolej na oficjalne przywitania. W Centrum Dowodzenia obecni byli (w kolejności całkowicie dowolnej):

Po gorących powitaniach postanowił znaleźć jakiś kawałek podłogi, na którym mógłby spokojnie usnąć. Jakby telepatycznie jego intencje zostały zrozumiane przez Gadzinę, który tubalnym głosem zaintonował "...twój jest ten kawałek podłogi...". Nie myśląc wiele, zalogował się na hoście dywan.babcia.warszawa.pl i włączył się w budującą konwersację o dupie Maryny. Podczas rzeczonej konwersacji wyszło na jaw, że obcy wywiad zniekształcił przesłane e-maile i agenci z sekcji koszalińsko-słupskiej czekali w hallu głównym dworca.

Jego organizm coraz bardziej domagał się snu, tak więc krótko po tym, jak Babcia wykonała traceroute do hosta dentystka.warszawa.pl, położył się spać. Usnął bardzo szybko. Jego sen był jednak dość dziwny, w pewnym momencie usłyszał wsciekłą syntetyczną melodyjkę 'yankee doddle' znaną z czasów maszyn typu ZX-Spectrum, otwarły się drzwi i w nich stanęła śliczna dziewczyna, która była jakoś dziwnie podobna do sierżant Kaisy z sekcji południowej. Rzucił tylko lakoniczne 'cześć' (co się będzie wysilał, skoro to i tak jest sen, no nie???) i poszedł się wylać... Po przebudzeniu okazało się jednak, że miejsce, w którym spał, było jak najbardziej suche (czyli jednak nie odlał się we śnie), nie bardzo go to zdziwiło, ale z największym zdziwieniem przyjął do wiadomości to, że sierżant Kaisa jest w Centrum Dowodzenia. "Że też częściej nie śnią mi się taaakie dziewczyny" - pomyślał - zwlókł się z łóżka i poszedł się przywitać. Nie był jednak zupełnie przytomny, ponieważ po wymianie grzeczności i całusów z Kaisą ze zdziwieniem zauważył, że w kuchni siedzi jeszcze agent Ami i dotarło do niego, że przerwał jakąś bardzo ważną z punktu widzenia strategicznego naradę... Zadzwonił wściekły dzwonek u drzwi, w drzwiach stanął nikt inny, tylko sam porucznik Huckster z Bydgoszczy.

Generał Gadzina postanowił uraczyć wszystkich filmem "Armia Boga", co zostało ogólnie zaaprobowane. Po chwili wszyscy wpatrywali się w ekran telewizora. Wróciła Babcia. Został pobieżnie określony plan strategiczny na resztę dnia. Pierwszym zadaniem było zaopatrzenie się w odpowiednią ilość pożywienia. Zostało ono zrealizowane poprzez nawiedzenie pobliskiego supersamu. Poszedł razem z wszystkimi. Jego zdziwienie budziła jedynie ilość pożywienia w szklanych opakowaniach oraz pewne małżeństwo, które nie wiedzieć czemu robiło zakupy w sposób wskazujący na nadchodzący koniec świata. Podczas powrotu do Centrum Dowodzenia dołączył do nich Marty, który wysplitował się w międzyczasie, aby odeskortować Kyę do stacji metra. Po "obiedzie" dokończono projekcję "Armii Boga". Z ciekawszych wydarzeń warto odnotować fakt, że Babcia i Cromax postanowili zmienić maść, albo, jak kto woli, kolor włosów. Oraz pojawienie się Jubala i niezbyt ciekawy telefon od nie-amigowca, który potwierdził jedynie fakt, że na pc-ciarzach polegać nie można.

Wieczorem padła propozycja, aby wybrać się do jakiegoś pubu, aby umożliwić Babci naukę. Ponieważ nasz bohater spał niecałe sześć godzin w ciągu ostatnich trzech dób, złożył Babci propozycję nie do odrzucenia - odprowadzenia jej do domu i pomoc w nauce... Dlaczego pomoc ?!??! Postanowił nie chrapać ;-) Gdy ekipa dotarła do Pubu, dowiedział się, że będą wracali w czwórkę. Po prostu Anett i Marty stwierdzili, że przydałoby się złapać kilka godzin snu. Po spędzeniu około godziny w Pubie dojoinowała się Kya, która miała przejąć towarzystwo. Babcia, Anett, Marty oraz nasz bohater udali się w kierunku domu. Po kilkunastu minutach byli w domu. Wymarzona konfiguracja, 2 kobiety i 2 mężczyzn...


Zadzwonił dzwonek, do mieszkania wszedł niezupełnie trzeźwy TxF, rozmawiali chwilę. Rozmowę przerwał im dzwonek do drzwi. Okazało się, że to Kaisa z Amim wracają z rozpoznania terenowego zwanego w innych kręgach spacerem... W związku z powrotem wyżej wymienionych Marty został grzecznie, acz stanowczo poproszony przez Amiego o oczyszczenie przedpola na łóżku, dzięki czemu zniżył się do poziomu większości leżących już na dywanie osób. Zupełnie nieoczekiwanie zabrzmiał syntetyczny dźwięk dzwonka. Do mieszkania wpadli Pacynka (jak najbardziej adekwatne pseudo... Typowa blondynka, mimo ciemnego koloru włosów) i Student... Jedyne, co było warte zarejstrowania z ich potoku słów, była informacja o tym, że nastąpił split i znaczna część ekipy zalogowała się w akademiku o dźwięcznej nazwie 'Alcatraz'.

Wreszcie nadszedł On - długo oczekiwany - SEN, czasem przerywany bliżej nieokreślonymi odgłosami nadchodzącymi od strony Anett...

Hałas. Jego otępiały umysł powoli wracał do stanu pełnej świadomości. 6 rano. Ktoś wpadł na pomysł oglądnięcia 'Sexmisji'. Czas pomiedzy 6 a 8 rano został wypełniony oglądaniem sexmisji oraz sprzątaniem. Około 8 rano cała żywa zawartość mieszkania udała się w kierunku stacji metra.

Nie mógł dłużej wytrzymać. Musiał TO w końcu powiedzieć... Wreszcie nadeszła odpowiednia chwila, podczas ewakuacji z tunelu metra powiedział donośnym głosem:

- Kaisa, ale ty masz śliczny płaszczyk, odróżniasz się od reszty tego szarego motłochu...

W kilka sekund później odwróciła się idąca przed nimi kobieta - najprawdopodobniej agentka obcego wywiadu - i zapytała go:

- Czy pan przypadkiem nie przesadza?

- Ależ ja jestem poetą, proszę pani - odparł i cała ekipa ruszyła dalej, nie zwracając uwagi na oburzenie warszawskiej damulki.

Tramwaj. Hałas. Rozmowy. Wysiedli. Udali się w kierunku wyższej szkoły handlowej. Niestety, nigdzie nie było jej widać... Rozglądali się wszyscy... Nie bylo tam nic, oprócz bloków i jak im się wydawało przedszkola... Pomylili się!!! Znaleźli!!! Doskonale zakamuflowane! Jednak znalezienie szkoły nie było głównym celem. Ze strategicznego punktu widzenia celem było zdanie przez Babcię egzaminu z philozophi. Podczas gdy w sali egzaminacyjnej Babcia siedziała oko w oko z profesorem, reszta towarzystwa zajęła się sobą. Tematy były jednak zbyt poważne jak na wczesną porę i rozmowy zostały zamienione na spacer. Cel został osiągnięty, Babcia zdała! Kierunek dworzec PKP - trzeba przechwycić kaprala Cerazego, zanim zrobi to obcy wywiad - stwierdziła Babcia. Niestety, mimo usilnych poszkiwań na dworcu PKP nie udało się znaleźć Cerazego. Znalazła się za to odsplitowana część ekipy w stanie wskazującym na spożywanie pewnych płynów. Po 30 minutach oczekiwania zapadła decyzja o pozostawieniu na murze obok kasy nr 1 kartki z zaszyfrowaną informacją dla Cerazego. Kartka została przytwierdzona do ściany przy pomocy nalepki z napisem AMIGA. Komisyjnie została sprawdzona widoczność kartki i wszyscy udali sie do Pdi. Z PDi już w komplecie dotarli do mieszkania Babci i zaczęła się impreza, na której między innymi TxF pokazał, jak należy - z braku innych środków spożywczych - pożywiać się cudzymi włosami, a Huckster wyjaśnił wszystkim, jaki jest najlepszy środek na owsiki... Ponieważ ostatnio modne jest rzucanie picia/kobiet/palenia, nasz bohater, ponieważ nie zostało mu nic do rzucenia, stwierdził po namyśle:

- Rzucam spanie!

Co zostało gorąco przyjęte przez zgromadzoną publikę...

Mimo to Gadzinka z naszym bohaterem postanowili dobrowolnie zrezygnować z części imprezy i udać się do Emina, by na miejscu podyskutować o degustatorach wód brzozowych i nie tylko. Właśnie u Emina narodziło się pojęcie określające nowy nurt filozoficzny - EMINIZM, oznaczający nieodczuwanie potrzeby picia i palenia...

Po powrocie zastali impreze w toku... Kicius generowal fraktala na dywan, Royal krazyl po mieszkaniu powtarzajac, ze jest wiecznie zywy... Yoga zostal brutalnie zciagniety z niezupelnie przytomnej Babci za wlosy, a Jubal byl zaniepokojony tym, ze Anett wyraznie zmniejsza czas dostepu... Reszte wieczoru (nocy) wypelnily rozmowy na tematy damsko-meskie oraz wyklad Cromax'a na temat sygnalow w AmigaOS.

Dzien trzeci - sroda. Nadszedl czas rozstania. Anett & Marty & ten co zamiast spac pisze te glupoty udali sie w kierunku dworca, na ktorym spotkali Amiego i Strood'a. Cała ekipa poszła na peron... Na 2 minuty przed odjazdem pociągu okazało się jednak, że trafili 'o jeden peron za daleko', jednak dzięki wspaniałej sprawności fizycznej imprezowiczów pociąg został złapany i przesyłka na Śląsk została wysłana...

Na tym w sumie można by skończyć ten króciutki opis, zatem:

KONIEC


W filmie udział wzięli:

Ami, Babcia, duch Cerazego, Gadzinka, Kaisa, Huckster, Monster, Voyager, Anett, Babcia, Marty, TxF, Izulka, Wit0, Lud0, Yoga, Kya, Verox (czy ktoś zna tego gościa???).

[ wróć ]