[ brak ]
.---------------------------.
| Miasto zaginionych dzieci |
`---------------------------'
(La Cite des Enfants Perdus)
Francja 1996, 112 min
reż. Jean-Pierre Jeunet i Marc Caro
wyk. Ron Perlman, Daniel Emilfork, Judith Vittet, Dominique Pinon, Jean-Claude Dreyfus, Odile Mallet, Genevieve Brunet, Mireille Mose
IMP
W laboratorium na środku wielkiej wody jeden brzydki, łysy facet w asyscie karlicy i stada klonów próbuje wykraść dzieciom ich sny, bo sam ich nie ma i przez to trochę za szybko się starzeje. Towarzyszy im Mózg (w akwarium). Nieźle się zaczyna, hm? (:
W kazdym razie w haluniastym mieście giną dzieci. Na przykład siłaczowi (tępawemu) zostaje porwany mały braciszek. Zwraca się z tym do gangu ulicznych dzieciaków. Ale to przecież nie o to chodzi.

Muzyka (Badalamenti) świetna, zdjęcia obłędne, kostiumy (Gaultier) pierwsza klasa. Sceny kompletnie haluniaste. Dialogi odjechane. Pomysły niezwykłe. Wizualnie nie do pobicia. Efektów specjalnych nie powstydziłby się "Piąty element", choć dużo trudniej zdać sobie sprawę, że są.
Dziewczynka - przywódczyni gangu - będzie najpiękniejszą kobietą świata za jakiś czas. Na razie jest tylko najpiękniejszą istotką na Ziemi. Syjamskie bliźniaczki-nauczycielki - bomba.
Nic wiecej, ani słowa. Cudo. Dupę urywa. Przepiękne. Halun kompletny. Aha. To NIE JEST FILM AMERYKAŃSKI. Jak ktoś nie lubi filmów nieamerykańskich, niech się wali.
Polecampolecam.
Kuba: Boże, czuję się jakby mi ktoś zabrał dziecko. To jest mój ulubiony film i tylko ja mam prawo pierdolić nawiedzone androny na jego temat!!! Dlaczego mi to zrobiłaś?
Ostatnie zmiany -- 1999